25.10.12

47

tak dobrze mi się śpi, kiedy śnię sny o snach, nie gubiąc się w nich wcale. kiedy leniwym krokiem przechodzę z jednego do drugiego, z jednej rzeczywistości do drugiej, kiedy nie ma ograniczeń i barier. śnię siebie, śnię ciebie, śnię wszystkie nasze wersje. czasem mruczymy tak głośno, że cała energia dociera do wszystkich zakończeń nerwowych, a nasze ciała wibrują cichym zadowoleniem. śnię naszą wędrówkę polną drogą, zapach nagrzanych marzeń, niebo jest łaskawe, zieleń prawdziwa, rzeczywistość zawieszona na cieniutkich nitkach. wszystko jest za muślinowym parawanem, a my przebieramy się, wciąż za siebie, z siebie, zrzucając ciało. ziemia się kręci, wyobrażenia wirują, nie ma schodów i drabin. jest coś miękkiego w powietrzu, coś co nagina i rozfalowuje. kiedy budzę się z tego snu, znużenie wkrada się do ciała, wraca tymi samymi kanałami, przez które tłoczę krew. opada na dno, jak piasek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz