24.10.12

46


patrzy na nią, ona układa się do snu, już na jego progu, uśmiecha się delikatnie do nadchodzących onirycznych obrazów. on układa się do niej, nie dotykając jej ciała, chłonie ją całą, ma nadzieję znaleźć się w jej przestrzeni, iść za nią lunatycznie, jak za senną zjawą i wciąż mieć nadzieję, że któregoś dnia pochwyci ją całą i przebudzą się razem. teraz ona leży, spokojnie czekając na sen, rozkoszując się rozlewającym się po ciele ciepłem i teraz, właśnie teraz, zapada się, w jakąś inną rzeczywistość, jej powieki są ciężkie, a palce dłoni nieznacznie poruszają się, jakby w rytm sennych melodii. i gdzie ona jest, co śni, on pyta siebie, muskając swoje powieki, może czarodziejskim sposobem zobaczę to co ona, przybliża się do niej. jej ciało jest miękkie, tak bardzo, że mógłby wejść w nią, wchłonąć w nią. jest coś, jakaś membrana, która oddziela go od niej, ona jest tam, gdzieś indziej, między sobą a obrazami, między sobą a słowami, a on ma tej nocy jedno pragnienie, chce przebudzić się razem z nią i z taką myślą zapada powoli w sen.

1 komentarz:

  1. Czy my teraz wszyscy myślimy o tym samym? Kompatybilność, mówiłaś ;)

    OdpowiedzUsuń