22.2.13

66

a, tyle tego do ogarnięcia – wszechświat, brudne skarpetki dziecka, zużyta bateria – a umysł by ciągle chciał na wyżynach, bo tak. teraz śnieżne i mroźne myśli, chce się – ot tak – wpaść w sen zimowy, w łagodną spiralę czasu; ciasno otulić się ciepłym futrem snu, czekać na niskich obrotach. serce leniwie tłoczy krew, która jest gęsta jak i sny, intuicja rozrasta się na wszystkie strony świata. w tych snach dużo wiedzy przybywa, tam obrazy malowane przez moją nieświadomość, są lepkie i lśnią w wyobraźni. czasem chciałabym spać snem twardym i bezkształtnym. czasem podczas tego zimowego snu, by serce szybciej biło, krew szybciej krążyła, namiętność wbijam do żył i o! pojawiasz się wtedy Ty, z twarzą nieznaną nikomu innemu, leniwie mrużysz oczy, gdy nachylasz się do moich piersi uśpionych. muskasz je językiem; i naprawdę nie wiem czy - Ty senna zjawo – można opanować delikatne drżenia. i nie wiem czy moje one są, czy wyobraźni, bo właśnie tak mogłabym przebudzić się całkowicie, do stanu pełnej i wyrazistej świadomości. o ile by było to realne, ale nie jest… i tak też dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz